wtorek, 19 kwietnia 2016

Luboń – to miejsce, które jest moim domem

Patrzę na Luboń oczami osoby, która wychowała się i mieszka tutaj od dziecka. Znam niemal każdą opuszczoną działkę, skwerek, gąszcze drzew w pobliżu strumienia, w okolicy w której dorastałam. Wraz ze szkolnymi przyjaciółmi wykorzystywaliśmy te miejsca do zabaw, budowania „baz” i kryjówek. Dzięki tym wspomnieniom, przez tę więź, nie wyobrażam sobie mieszkać w innym mieście niż Luboń. Traktuję je jak dom,  szanuję i staram się o nie dbać, tak jak o własny ogród. Gdy spotykam osoby, które nie są tak związane tym miejscem, czuję silną potrzebę, aby przekonać je, by patrzyły na Luboń podobnie. Wiem, że jest to nieco naiwne podejście, ale każdy z nas ma swoje małe wady – a naiwność to jedna z moich słabości.
Szukam sposobów, aby zintegrować mieszkańców i wzbudzić w nich podobne poczucie wspólnotowości. Szczególnie wśród tych osób, które mieszkają tu od niedawna i nie posiadają jeszcze więzi z tym miejscem. Wspieram zatem wszystkie oddolne inicjatywy, powstawanie nowych formalnych i nieformalnych grup, spotkania – wszystko to, co sprawia, że integrują się osoby o podobnych potrzebach i zainteresowaniach. Wiem, że ci, którzy już prężnie działają w Luboniu – mają siłę zarażać swoim zapałem kolejnych mieszkańców, za co serdecznie dziękuję.

Luboński budżet obywatelski

Uznałam, że jednym z narzędzi, które pozwoliłyby przyczynić się do większej integracji mieszkańców może być budżet obywatelski. Daje on możliwość rozbudzenia aktywności i kreatywności mieszkańców. Może zachęcić ich do wspólnych inicjatyw, czy to poprzez zgłaszanie gotowych projektów, czy też na etapie walki o wynik głosowania nad konkretnymi propozycjami. Zachęcam wszystkich, dla których ważne jest, w jakim otoczeni mieszkają, aby rozejrzeli się dookoła i ocenili, co byłoby najbardziej potrzebne, przyniosło radość w ich sąsiedztwie, a mieściłoby się w ramach budżetu obywatelskiego.
Zapraszam do pracy w zespole, który do połowy maja tego roku wypracuje zasady jego funkcjonowania. Wstępnie przyjęliśmy, iż do rozdysponowania będzie kwota 250 tysięcy złotych. Jej większa część miałaby być przeznaczona na realizację projektów o charakterze inwestycyjnym, materialnym. Mniejsza mogłaby sfinansować pomysły takie jak warsztaty, festyny, wydarzenia integrujące najbliższe otoczenie. Już dziś, widząc zainteresowanie i pierwsze zgłoszenia do pracy w zespole, liczę na to, że będzie odpowiednia duża pula projektów, spośród których będziecie mogli Państwo wybrać te najciekawsze.

Wystarczy tak nie wiele
Tak bardzo zależy mi, abyśmy wszyscy dbali o nasze otoczenie. Przytoczę Państwu pewien żart, który niedawno usłyszałam jako komentarz do mojego zachowania tj zwracania przeze mnie uwagi na ulicy osobom zaśmiecającym miasto: „W autobusie obok staruszka siedzi młody chłopak, który zjadając kolejne cukierki, wyrzuca papierki na podłogę. Staruszek, chcąc delikatnie zwrócić na to uwagę zapytał go, czy nie boi się, że od takiej ilości cukru straci kiedyś zęby. Na to odpowiada młody: mój dziadek jadł słodycze, miał 90 lat i wszystkie zęby. A wie pan dlaczego? Bo nie wtrącał się w nie swoje sprawy”.
Wydaje mi się, że mam dość duże szczęście do zderzania się z sytuacjami bezmyślnego zaśmiecania Lubonia.  Podczas jednego spaceru zauważyłam, że w różnych miejscach na ulicy leżą kłęby psiej sierści. Mój pies też teraz ją gubi, więc nie to mnie zdziwiło, a fakt, że znajduje się ona w dość dużych odległościach. I zauważyłam mężczyznę, który spacerując ze swoim pupilem, co chwilę wyczesywał nowe kłęby i zostawiał je na ulicy. Tuż przed świątecznie zagospodarowanymi ogródkami.
Innym razem, przebiegając obok przystanku zauważyłam, że osoba oczekująca na autobus upuściła kubek po kawie na ziemię, mając na wyciągnięcie ręki śmietnik. Podeszłam, wyrzuciłam kubek do kosza – ku zdziwieniu właściciela kubka. Z podobnych sytuacji: przejeżdżając koło placu Edmunda Bojanowskiego zobaczyłam, jak młoda dziewczyna rzuca kubek po coli na trawę. Po zwróceniu uwagi, pojemnik znalazł się w śmietniku.
To jeszcze nie koniec. Kiedyś byłam świadkiem tego, jak na parkingu przy centrum handlowym pewien mężczyzna wyrzucił papierową torebkę za samochód. Zdążyłam podejść, zapukałam w okno kierowcy, a gdy je otworzył, podałam mu tę torebkę i powiedziałam „coś panu wypadło”.
I ostatni przykład – przechodząc koło Sąsiedzkich Tulipanów widziałam grupkę dziewczynek na spacerze z psem. Ucieszyłam się, że to miejsce żyje. I nagle, dziewczynka wyciąga torebkę na psie odchody, wyrzuca na bok foliową siateczkę, a papierek drze na drobne kawałki i podrzuca z radością w górę. Chociaż wyglądało to uroczo, musiałam zwrócić dziewczynom uwagę.
Często czuję się niezręcznie, gdy muszę zwracać innym uwagę, aby nie śmiecili. Ktoś powie , że wtrącam się w nie swoje sprawy, ale ja uważam, że to jest moja sprawa, co więcej – to nasza wspólna sprawa. Nie namawiam Państwa do sprzątania miasta – ale apeluję, aby po prostu nie śmiecić. Chcę mieć na starość wszystkie zęby. ;)

Małgorzata Machalska
Burmistrz Miasta Luboń